niedziela, 23 sierpnia 2015

Nie ma przeszkody nie do pokonania!

Zbliża się nowy rok szkolny, a ja z przestrachem patrzę na to, jak zaniedbałam bloga... Mam nadzieję, że nigdy w swoim życiu nie ujrzę takiego zaniedbania w sprawach prowadzonej przeze mnie służby w moim Kościele. Ale to, że nie zaniedbałam szkółek niedzielnych zupełnie mnie oczywiście nie usprawiedliwia: zaczęłam prowadzić tego bloga, bo w sprawie zajęć biblijnych dla dzieci internet świeci pustkami, to też jest jakaś moja służba i powinnam się z niej wywiązywać... No to tyle samokrytyki, lepiej już zacznę się poprawiać i napiszę coś konkretnego:

Mamy w kościele dość ciężką sytuację lokalową. Ponieważ wynajmujemy pomieszczenie od innego kościoła, a cały poprzedni rok szkolny trwał remont głównych pomieszczeń, zostaliśmy szkółkowo - i nie tylko - stłoczeni z gospodarzami. W związku z tym na przykład - w kwestii szkółkowej - mieliśmy do dyspozycji jedną małą salkę na dwie nasze grupy dzieci i jedną grupę z kościoła, który nam salę wynajmuje. Musieliśmy przez to scalić dzieci w jedną grupę i kończyć szkółkę w połowie kazania. To było trudne, ale przetrwaliśmy.

Remont miał się skończyć we wrześniu, ale już dziś wiadomo, że potrwa jeszcze do końca listopada. Co zatem zrobić dalej? W sytuacji, kiedy dzieci obecne nam urosły i przyszły nowe, a co za tym idzie mamy teraz materiał na trzy grupy, w każdej co najmniej czwórka dzieci, najmłodsze w momencie rozpoczęcia roku szkolnego będzie mieć 2 i pół roku, a najstarsze 12? I jeśli faktycznie do końca listopada skończy się remont i dostaniemy większą salę na nabożeństwa i - być może - nawet dwa małe pomieszczenia? Co zrobić z tymi dziećmi do grudnia?

Ja się martwiłam. Nie wiedziałam co z tymi dziećmi do końca roku począć. Podzielić się nie da, całej grupy prowadzić też się na dłuższą metę też się nie da. A do tego żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało: na rzekome trzy grupy, nie dość, że do grudnia mamy jedno malutkie i zagracone pomieszczenie, to jeszcze mamy trzy, w porywach do czterech nauczycielek...

Ale jak mówił mój poprzedni pastor (Wojciech Walaszczyk, pastor Chrześcijańskiej Społeczności Winnica), od martwienia się problemy się nie rozwiązują, to razem z moją Siostrą wymyśliłyśmy plan idealny. A ponieważ mamy wielką wiarę jest to plan na - od stycznia - największą możliwą liczbę grup i największą możliwą liczbę salek do dyspozycji. Do grudnia natomiast - trzeba przeczekać. Plan jest prowizoryczny, faktycznie na przeczekanie - za to chyba żadna grupa szkółkowa nie będzie miała tak dobrze jak my w tym roku przygotowanego dziecięcego przedstawienia bożonarodzeniowego, bo zaczniemy je ćwiczyć już na początku listopada!

Wiem, ze w każdej kwestii sama modlitwa nie wystarcza - Pan Bóg odpowiada na nasze modlitwy wtedy, kiedy my wykonamy swoją pracę. Część tej pracy już wykonałam: plan jest wymyślony. Muszę jeszcze przedstawić go obecnym nauczycielkom, a także do stycznia znaleźć co najmniej trzy osoby, które będą chętne pracować z najmłodszymi i średnimi dziećmi. I tu jest miejsce na Boże działanie: potrzebuję Jego wsparcia przy otwieraniu serc kandydatów i jednomyślności w trakcie rozmowy z obecnymi nauczycielami.

Zatem wszystkich, którzy to czytają proszę o modlitwę. Pomożecie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Powiedz mi, co o tym myślisz :)