- Etap rekwizytu. To chwila, kiedy zaczynamy pokazywać dzieciom Biblię. Przynosimy ją na szkółkę i mówimy maluchom, że historia, którą będziemy opowiadać, została napisana w tej księdze i jak wszystkie umieszczone tam historie jest prawdziwa. Dzieci często traktują opowieści biblijne jak bajki, więc tę prawdziwość trzeba podkreślać.
- Etap wersetu. Już przedszkolakom podczas zajęć można przeczytać jeden werset. Można spróbować nauczyć ich tego wersetu na pamięć, ale nawet jeśli nie chcemy tego robić, to dobrze jeśli dzieci będą widziały, że czytamy go z Biblii, a nie znaleźliśmy na suficie.
- Etap zabawy. Jakkolwiek dziwnie to brzmi - dajmy dzieciom pobawić się Biblią! Dzieci, które znają już litery i umieją już trochę czytać chętnie spróbują swoich sił podczas zabawy z Biblią: będą szukać wyrazów do łamigłówki albo na otworzonej przez nas stronie odnajdą i przeczytają podany werset.
- Etap czytania. To czas, kiedy dzieci już dobrze czytają - wtedy czytamy historię/fragment tekstu prostu z Biblii. Coś dla dużych dzieci.
- Etap chronologii. Kiedyś dawno temu dzieci na szkółce uczyły się na pamieć ksiąg biblijnych. Ja nie jestem fanem zakuwania na pamieć, raczej preferuję umiejętność wyszukiwania informacji. Ale i przy tym przyda się wiedzieć, że listy i ewangelie to Nowy Testament, historię o Abrahamie znajdziemy w I Mojżeszowej, jak otworzymy Biblię na środku to znajdziemy tam Psalmy, a historii Daniela szukać trzeba w dalszej części niż historii Rut.
- Etap zabawy zaawansowanej. To czas quizów i konkursów biblijnych, kiedy dzieci są w stanie znaleźć, mając do dyspozycji całą Biblię odpowiedź na pytanie (znaleźć, nie zakuć!). Wprowadza dreszczyk emocji :)
Oczywiście etapy mogą zmieniać kolejność - na przykład można zacząć dzieci uczyć o chronologii wydarzeń biblijnych zanim zaczną czytać całe historie na zajęciach, co często zaczynamy robić już w przedszkolu opowiadając historię w kolejności następowania po sobie w Bożym Słowie. A jeśli przegapiło się etap rekwizytu (jak ja...) to można też zacząć na etapie wersetu. Najważniejsze jest jednak, żeby Biblia na tych zajęciach w ogóle była - w sensie fizycznym, nie tylko wspomniana. A wtedy, mam nadzieję, będziemy oglądać takie obrazki: