poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Porozmawiajmy: Co robicie w grudniu?

Oczywiście nadal jeszcze nie wiem jak będzie wyglądać nasze rozplanowanie salowo-grupowe od stycznia przyszłego roku - tego dowiem się w listopadzie, ale w ogóle nie przeszkadza mi to w zastanawianiu się nad tym co będzie w grudniu... A w grudniu planujemy przedstawienie!

Zapewne nie jest to dla Was - nauczycieli i rodziców - nic nowego. Przedstawienia bożonarodzeniowe to w zasadzie chleb codzienny... No - może cogrudniowy. Dla nas jednak będzie to pierwszy raz.

Tak naprawdę szkółka w naszym kościele na pełnych obrotach istnieje od roku. dwa lata wcześniej dzieci była garstka, a nauczycielki dwie na krzyż, a rok wcześniej dzieci się wprawdzie namnożyło, ale nauczycielek niekoniecznie, więc zajęcia dla dzieci obywały się co dwa tygodnie. Dopiero w roku szkolnym 2014/2015 zaczęło to funkcjonować sprawnie i w pełnym wymiarze. Co za tym idzie nasze dzieci nie mają jeszcze w programie tego wszystkiego co mają dzieci z kościołów o wieloletniej szkółkowej tradycji. Między innymi - nie robiły nigdy przedstawienia gwiazdkowego.

W zeszłym roku dzieci, symbolicznie przebrane za pasterzy i aniołki, zaśpiewały przed cały Kościołem jedną kolędę. Było to - jak na ich nieduży wiek i zerowe doświadczenie - niemałym osiągnięciem:






Widzicie, że przeważają maluszki, więc ciężko byłoby nauczyć ich tekstu, który mają wygłosić na forum.

Teraz dzieci są większe. Bardziej śmiałe i bardziej wygadane. Mam więc nadzieję, że uda nam się - przy odpowiedniej dawce prób - zorganizować i pokazać całego Kościołowi prawdziwą sztukę. Co planujemy? Przedstawienie oparte na tekście z Ewangelii Łukasza. I własnie do tego zmierzałam przez cały czas...

5 dowodów na wyższość tekstu biblijnego nad jakąkolwiek sztuką teatralną
(oczywiście przedstawianą w Kościele)

  1. Dzieci obcują ze Słowem Bożym. Tego wciąż, nawet w Kościołach, jest zbyt mało. Czytają na zajęciach - z wiadomych powodów - dzieci starsze. Młodszym dzieciom historie opowiadamy. I nie ma w tym nic złego. Ale w przypadku prostej, napisanej zrozumiałym językiem historii, do tego jeszcze dobrze znanej - czemu, nawet jeśli mamy do czynienia z maluchami - nie sięgnąć po "prawdziwą" Biblię?
  2. Jest łatwiej. Nie ukrywajmy, dla niewielu z nas, nauczycieli szkółek niedzielnych, jest to praca, a nie służba. A nawet jeśli tak się zdarzy - nigdy nie jest to nasze jedyne zajęcie. Jest praca zawodowa, a nawet jeśli jej nie ma to jest dom, mąż, dzieci albo szkoła czy studia. Na szkółkę nie możemy poświęcić całego naszego czasu. A przygotowanie takiego przedstawienia gwiazdkowego jest czasochłonne: bo scenografia, bo kostiumy, bo teksty wydrukować i rozdać, bo kolędy nauczyć, bo próby z dziećmi przeprowadzać... Kiedy w ramach naszej sztuki zaangażujemy narratora czytającego tekst z Biblii i nauczymy dzieci pojedynczych kwestii i konkretnych zachowań na scenie (tu wchodzicie, tu mówisz, teraz śpiewamy) będzie prościej i dla nich, i dla Was. I nikt nie będzie musiał poświęcać dodatkowego czasu na napisanie tekstu przedstawienia, bo ten tekst jest już od dwóch tysięcy lat gotowy!
  3. Scenariusz na pewno nie będzie grafomański. No bo chyba nikt nie powie, że Ewangelia Łukasza to grafomaństwo? Wprawdzie był on lekarzem, ale pisanie też mu szło nieźle. No, a w przypadku sztuk pisanych na zapotrzebowanie szkółki niedzielnej może być różnie - być może mamy szczęście i jakąś taką ciocię w zborze, która jest uzdolniona literacko. Ale jak nie mamy i tylko nie mówimy chętnej cioci, że jej tekst nam zgrzyta, żeby jej przykro nie było? Mając za sobą autorytet Słowa Bożego nie musimy sprawiać cioci przykrości.
  4. Na pewno nikt nie będzie zgorszony ani urażony. Pamiętam jeszcze te czasy, kiedy w Kościele Zielonoświątkowym nie można było śpiewać kolęd, bo to katolickie. Szczęśliwie już się od tego odchodzi i skupiamy się w kontaktach z innymi kościołami na tym co nas łączy a nie na tym co nas dzieli. Teks Ewangelii łączy. Na takie przedstawienie można zaprosić i ciocię chodzącą do Prostaczków i wujka księdza, a także całe rzesze znajomych należących do innych wyznań chrześcijańskich, ku wzajemnemu zbudowaniu.
  5. Słowo Boże staje się codziennością. Nie ukrywajmy, czasem ciężko jest sięgnąć nam po Biblię. W momencie, kiedy przygotowujemy przedstawienie oparte na tekście biblijnym, czytamy go tyle razy, że utrwala się on w naszym umyśle i znajduje drogę do serca. Jasne, że przygotowując każde przedstawienie o biblijnej tematyce automatycznie żyjemy Biblią i opisanymi tam wydarzeniami, ale życie konkretnymi słowami - to jest dopiero coś!
Wiem, wiem, że jest dopiero sierpień... Ale pamiętajcie, że na dobrze przygotowane przedstawienie potrzeba czasu. A tego zawsze nam brakuje... Więc może warto pomyśleć o tym już teraz, by na później mieć już gotowy plan i tylko go zrealizować, zamiast wpadać w panikę, bo nie mamy żadnego pomysłu? Polecam :)

niedziela, 23 sierpnia 2015

Nie ma przeszkody nie do pokonania!

Zbliża się nowy rok szkolny, a ja z przestrachem patrzę na to, jak zaniedbałam bloga... Mam nadzieję, że nigdy w swoim życiu nie ujrzę takiego zaniedbania w sprawach prowadzonej przeze mnie służby w moim Kościele. Ale to, że nie zaniedbałam szkółek niedzielnych zupełnie mnie oczywiście nie usprawiedliwia: zaczęłam prowadzić tego bloga, bo w sprawie zajęć biblijnych dla dzieci internet świeci pustkami, to też jest jakaś moja służba i powinnam się z niej wywiązywać... No to tyle samokrytyki, lepiej już zacznę się poprawiać i napiszę coś konkretnego:

Mamy w kościele dość ciężką sytuację lokalową. Ponieważ wynajmujemy pomieszczenie od innego kościoła, a cały poprzedni rok szkolny trwał remont głównych pomieszczeń, zostaliśmy szkółkowo - i nie tylko - stłoczeni z gospodarzami. W związku z tym na przykład - w kwestii szkółkowej - mieliśmy do dyspozycji jedną małą salkę na dwie nasze grupy dzieci i jedną grupę z kościoła, który nam salę wynajmuje. Musieliśmy przez to scalić dzieci w jedną grupę i kończyć szkółkę w połowie kazania. To było trudne, ale przetrwaliśmy.

Remont miał się skończyć we wrześniu, ale już dziś wiadomo, że potrwa jeszcze do końca listopada. Co zatem zrobić dalej? W sytuacji, kiedy dzieci obecne nam urosły i przyszły nowe, a co za tym idzie mamy teraz materiał na trzy grupy, w każdej co najmniej czwórka dzieci, najmłodsze w momencie rozpoczęcia roku szkolnego będzie mieć 2 i pół roku, a najstarsze 12? I jeśli faktycznie do końca listopada skończy się remont i dostaniemy większą salę na nabożeństwa i - być może - nawet dwa małe pomieszczenia? Co zrobić z tymi dziećmi do grudnia?

Ja się martwiłam. Nie wiedziałam co z tymi dziećmi do końca roku począć. Podzielić się nie da, całej grupy prowadzić też się na dłuższą metę też się nie da. A do tego żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało: na rzekome trzy grupy, nie dość, że do grudnia mamy jedno malutkie i zagracone pomieszczenie, to jeszcze mamy trzy, w porywach do czterech nauczycielek...

Ale jak mówił mój poprzedni pastor (Wojciech Walaszczyk, pastor Chrześcijańskiej Społeczności Winnica), od martwienia się problemy się nie rozwiązują, to razem z moją Siostrą wymyśliłyśmy plan idealny. A ponieważ mamy wielką wiarę jest to plan na - od stycznia - największą możliwą liczbę grup i największą możliwą liczbę salek do dyspozycji. Do grudnia natomiast - trzeba przeczekać. Plan jest prowizoryczny, faktycznie na przeczekanie - za to chyba żadna grupa szkółkowa nie będzie miała tak dobrze jak my w tym roku przygotowanego dziecięcego przedstawienia bożonarodzeniowego, bo zaczniemy je ćwiczyć już na początku listopada!

Wiem, ze w każdej kwestii sama modlitwa nie wystarcza - Pan Bóg odpowiada na nasze modlitwy wtedy, kiedy my wykonamy swoją pracę. Część tej pracy już wykonałam: plan jest wymyślony. Muszę jeszcze przedstawić go obecnym nauczycielkom, a także do stycznia znaleźć co najmniej trzy osoby, które będą chętne pracować z najmłodszymi i średnimi dziećmi. I tu jest miejsce na Boże działanie: potrzebuję Jego wsparcia przy otwieraniu serc kandydatów i jednomyślności w trakcie rozmowy z obecnymi nauczycielami.

Zatem wszystkich, którzy to czytają proszę o modlitwę. Pomożecie?