poniedziałek, 14 lipca 2014

Pomysł na: Przeżywanie historii razem z dziećmi

O tym, że "zwykłe" opowiadanie historii jest nudne, pisałam już niejednokrotnie :) Staram się podsyłać Wam pomysły, jak można to zrobić inaczej: pisałam już o budowaniu świata przedstawionego z elementów. Dziś chciałabym zająć się odgrywaniem historii razem z dziećmi.

Odgrywanie historii nie ma nic wspólnego z przedstawieniem/dramą/teatrzykiem. Chodzi tu raczej o to, żeby dziecko mogło przeżywać to samo (oczywiście na mniejszą skalę...) co przeżywali bohaterowie historii. Dziecko nie jest aktorem, ale odwiedza miejsca (stworzone za pomocą symbolicznej scenografii) i wykonuje te czynności, które występują w opowieści. To wzbudza w dziecku emocje, historia jest dynamiczna, a dziecko podekscytowane, a to z kolei sprzyja zapamiętaniu.

Dobrymi historiami na takie zajęcia będą "opowieści drogi". Wszędzie tam gdzie bohaterowie wędrują i mają do spełnienia jakieś zadania więc na przykład:

- Abraham,
- Jakub,
- Józef (patriarcha)
- Mojżesz (wyjście z Egiptu),
- Eliasz,
- Jonasz,
- Jezus (np. wjazd do Jerozolimy i wydarzenia w świątyni, ale tu raczej wcielamy się w ludzi go witających)
- Paweł.

Wczoraj wykorzystałam tę metodę przy szkółce o Jonaszu. Jonasz w ogóle jest moim ulubionym bohaterem i bardzo lubię opowiadać o nim dzieciom. Historia ta ma wiele zastosowań: można wyciągnąć z niej prawdę o posłuszeństwu Bogu, o tym, że Bóg jest wszędzie i zawsze nas słyszy, że jest łaskawy i zawsze przebacza winy, których żałujemy, można odnieść tę historię do zmartwychwstania Pana Jezusa (Jonasz był w brzuchu ryby trzy dni, to prawie tak jakby umarł) lub tak jak ja zrobiłam: historią o Jonaszu zainspirowałam dzieci do modlitwy o nasze miasto - Londyn.

Przygotowanie

Samo przygotowanie do opowiadania historii metodą odgrywania jest dość proste: nie potrzebujemy obrazków, skomplikowanych pomocy, ani nic trudno dostępnego. Potrzebujemy sprzętów dostępnych na codzień i trochę wyobraźni.

W sali, w której odbywają się zajęcia należy ustawić kilka stacji. W przypadku Jonasza będą to:
- dom Jonasza (na przykład kontur z taśmy malarskiej przyklejony na ścianie) - opcjonalnie,
- statek (skrzynia, kanapa, wielki karton. W wersji luksusowej maszt z kija od miotły i żagiel z ręcznika),
- wielka ryba (stół przykryty ciemną narzutą),
- Niniwa (zbudowana z klocków lub namalowany duży plakat przedstawiający miasto) - opcjonalnie.
Najważniejszymi punktami są oczywiście statek i ryba, choć wczoraj dzieci były niepocieszone, że nie zbudowałam miasta...

Jak opowiadać?

Dynamicznie! To podstawowa cecha tej metody. Podczas opowiadania dzieci cały czas się przemieszczają i wykonują to co robił Jonasz.

Zaczynamy w domu. Dzieci nasłuchują tak jak Jonasz głosu Boga. Potem udają, że się przestraszyły iwreszcie razem wędrujecie na statek.
Na statku Jonasz (i dzieci) zasypia, a dookoła trwa burza. Fale będzie udawać niebieska chustka, którą opowiadający macha "zalewając" statek. Później dzieci zostają tak jak Jonasz wyrzucone za burtę - na podłogę, gdzie udają pływanie, a opowiadający otwiera pysk wielkiej ryby, czyli odsłania jedną część narzuty przykrywającej stół, a dzieci wpływają do środka.
W brzuchu ryby jest ciemno i śmierdzi rybami. Ciemność załatwia nam narzuta, żeby śmierdziało dajemy dzieciom do powąchania rybę - na przykład przynosimy puszkę tuńczyka (lepiej przełożyć do pudełeczka, żeby nikt się nie skaleczył).
Po modlitwie Jonasza ryba nas wypluwa, czyli wychodzimy na zewnątrz i maszerujemy (w kółko, żeby było trochę dłużej) aż do Niniwy, gdzie ogłaszamy Boże Słowo. Mówimy dzieciom co zrobili mieszkańcy Niniwy i na tym historię możemy zakończyć.
Jeśli chcemy opowiedzieć jeszcze co stało się dalej (proponuję to raczej zostawić dla trochę starszych dzieci, nie dla trzylatków, bo może być za dużo. Tak od pięciu wzwyż.) musimy uszykować jeszcze liść - na przykład papierowy (to krzew rycynusowy) i robaka (oczywiście nie żywego, sztucznego), ewentualnie szałas dla Jonasza. No i postępujemy dokładnie tak jak wcześniej: budujemy z Jonaszem szałas, wyrasta krzew, potem jak Jonasz idzie spać robak krzew podgryza i roślina usycha.*

Jeśli chcecie tak jak ja wykorzystać tę historię do modlitwy o miasto, w którym mieszkacie proponuję przynieść na zajęcia jeszcze mapę/plan miasta i jakieś pocztówki lub zdjęcia przedstawiające miejsca w waszym mieście. Mapę rozłóżcie na podłodze i poukładajcie pocztówki w odpowiednich miejscach. Pokaż też dzieciom gdzie znajduje się wasz kościół i gdzie mieszkają jeśli ty wiesz lub oni wiedzą. Potem połóżcie wszyscy ręce na mapie i pomódlcie się. W przypadku młodszych dzieci dobrze sprawdza się jeśli modli się prowadzący a dzieci powtarzają. Pamiętajmy tylko, że ta modlitwa musi być prosta, żeby dzieci ją zrozumiały.

Jeśli zechcesz wykorzystać mój scenariusz pamiętaj, że potrzebne jest jeszcze coś co dzieci zabierają do domu, jakaś praca plastyczna. Oto moje propozycje:


Źródło

Źródło 
Przy ostatniej pracy oczywiście zamiast monety wsadzamy Jonasza :)

Mam nadzieję, że te informacje się Wam przydadzą, mimo, że zaczęły się już wakacje. Ale może macie swoje foldery z pomysłami? Zawsze możecie to tam wrzucić!
______________________

*Wersja z krzewem i robakiem daje nam więcej możliwości później - możemy opowiedzieć dzieciom, że Bóg może użyć każdego, nawet małego robaka. Możemy nauczyć ich piosenki o małym żuczku/małych wróbelkach. Wreszcie - możemy przynieść na szkółkę żelkowe robaki i poczęstować dzieci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Powiedz mi, co o tym myślisz :)