sobota, 22 listopada 2014

Porozmawiajmy: Moje dziecko nie chce się modlić!

Na wstępie chciałam przeprosić, za to, ze tak długo nie pojawiały się nowe posty. Mamy ostatnio (rodzinnie) czas zmian, w większości pozytywnych, ale i tak potrzebujemy trochę czasu, żeby poukładać sobie pewne rzeczy na nowo. Tak więc inne rzeczy musiały poczekać. Nie ukrywam, że jest to w toku i nadal mam sporo zajęć, ale mam nadzieję, że uda mi się pisać w miarę regularnie.

Dzisiejszy post jest tekstem terapeutycznym. Dlaczego? Bo sama mam taki problem i stwierdziłam, że muszę się nad tym poważnie zastanowić. Pisanie natomiast pomaga mi w myśleniu, a mam nadzieję, że pisząc tutaj pomogę w problemie komuś jeszcze albo ktoś pomoże mnie. Bo nie sadzę, żeby wszyscy mieli w domu taki sielankowy obrazek:


Jaki zatem jest problem?

Moje dziecko nie chce się modlić!

Mój słodki i kochany Synek, który dotychczas codziennie po kolei wymieniał za kogo i za co podziękujemy Panu Bogu, od kilku dni na hasło "pomodlimy się" chowa głowę pod kołdrę i woła: "nie chcę, nie chcę!".

Dlaczego? Nie mam pojęcia. A jak sobie z tym poradzić?

Może najpierw o moim Synku: Wojtek ma trzy i pół roku. Czytać mu Biblię i modlić się z nim zaczęliśmy gdy miał trochę ponad dwa, jeśli dobrze pamiętam. Bardzo to lubi. Znaczy - czytanie do tej pory (teraz czytamy "inną" Biblię, dla starszych dzieci), a modlitwę już niekoniecznie.

Przy tym Wojtek ma jedną taką dziwną cechę, pewną odmianę perfekcjonizmu, polegającą na tym, że nie zrobi niczego kiedy nie jest tego w stu procentach pewny. Mój syn nie pójdzie do toalety sprawdzić czy może chce mu się sikać, bo nie chce i już. Nie mówił prawie nic do trzeciego roku życia, tylko niektóre słowa mu się czasem "wypsnęły", ale jak już zaczął mówić, to dopiero jak sam wiedział, że mówi dobrze i nie przekręcał prawie niczego. Teraz, jak zaczął chodzić do przedszkola - tak samo ma z angielskim. Nie lubi rysować i kolorować, bo nie wychodzi mu tak jakby tego chciał... I tym podobne. Dlaczego o tym piszę? Bo jestem przekonana, że ma to związek z jego niechęcią do modlitwy.

Wydaje mi się, że Wojtek zaczął się już zastanawiać, nad tym kim w zasadzie jest ten Pan Bóg, o którym mówią rodzice. "Jak postać z historyjek z tej ciekawej skądinąd książki ma się do tego, że trzeba słuchać mamy i czemu mam dziękować za nową zabawkę Jemu, skoro kupili mi ją rodzice? Jak to jest, że mama mówi, że z nim rozmawiamy, skoro leżymy we dwoje w łóżku i nikogo więcej tu nie ma i jak to możliwe, że na nas patrzy?"

Wojtuś po Pana Boga podchodzi nieufnie, trochę jak do pań w przedszkolu, z którymi nie rozmawia, choć wiemy, że umie mówić po angielsku, bo po powrocie z przedszkola mówi różne słowa i nam je tłumaczy. Postanowiłam więc zastosować podstawową strategię nawiązywania kontaktu Wojtka z Bogiem.

Kiedy po raz pierwszy spotykamy malutkie dziecko znajomych to nie rzucamy się na nie (a przynajmniej nie powinniśmy...) z całowaniem i przytulaniem tylko próbujemy powoli nawiązać kontakt. Mówimy "cześć", machamy, coś pokazujemy. Po to, żeby je oswoić. Tak samo postanowiłam oswoić Wojtka z obecnością Boga.

Na początek postanowiłam odwołać się do wojtkowej wyobraźni - przyszło mi z pomocą stare jak świat wyobrażenie na temat Boga siedzącego na chmurce i patrzącego z niej na świat. Kazałam Wojtkowi to właśnie wyobrazić sobie za oknem (ma łóżeczko tak ustawione, że widzi okno), a potem... pomachać i powiedzieć "cześć" do Pana Boga.

Posłuchał. Teraz codziennie macha i mówi Bogu "cześć" albo "dobranoc". Następnym etapem, który chcę wprowadzić jest dziękowanie za jedną rzecz dziennie. A co jeszcze można zrobić?

Rozmawiać!
Jeśli masz taki problem jak ja najlepszą rzeczą, jaką możesz zrobić, jest rozmawianie z dzieckiem o Bogu, opowiadanie o nim. Dziecko może jest wierzące z urodzenia, ale kiedy zaczyna się zastanawiać staje się agnostykiem! Tak jak i dorosły, musi sobie pewne rzeczy poukładać, przenieść bohatera opowieści na prawdziwe życie, a Boża ponadnaturalność i niesamowitość nie ułatwia. Dziecko musi Boga poznać, a ponieważ nie potrafi jeszcze czytać, nie jest w stanie zrobić tego bez pomocy. Zresztą - czytającemu dziecku też przyda się przewodnik.

Dawać przykład!
Nie chcesz się pomodlić? Okej, w takim razie ja się pomodlę. Módl się. Tak, żeby dziecko widziało to i słyszało.

Nie naciskać!
Nie można komuś kazać wierzyć. Nie można kogoś zmusić, żeby zrozumiał coś szybciej. Każdy ma swój czas. Postępuj powoli i delikatnie. Jeśli Twoje dziecko staje okoniem na hasło "modlitwa" - odpuść na kilka dni, a po tym czasie zaproponuj może jakąś inną formę?

Użyć wyobraźni!
Jesteście muzykalni? A może lubicie malować? Dlaczego z tego nie uczynić modlitwy? Czy nie można rozmawiać z Bogiem śpiewem, jak Dawid? Czy modlitw nie można przedstawić za pomocą obrazu? A jakby tak zmienić porę albo miejsce? Może Twojemu dziecku po prostu znudziła się dotychczasowa forma modlitwy? Przykładowo: Ojcze nasz jest bardzo piękną modlitwą, którą kazał się nam modlić Pan Jezus. Ale czy klepana z pamięci codziennie lub nawet co tydzień dalej będzie piękna i poruszająca?

A jakie Wy macie pomysły, żeby przekonać do modlitwy niechętne dziecko?

1 komentarz:

  1. tez mamy ostatnio ten problem - mówi że go bolą nóżki albo jest zmęczony - jesli on nie chce to ja i tak modlę sie przy nim

    OdpowiedzUsuń

Powiedz mi, co o tym myślisz :)